Darł wszystkie dokumenty i palił je, zerkając co jakiś czas na dziewczynę siedzącą w fotelu. Siedziała dumnie i wydawała mu polecenia, śmiejąc się szyderczo. Sprawiało jej przyjemność patrzenie na niego, kiedy był przerażony i za wszelką cenę nie chciał być złapany.
— Podejrzewam, że kiedyś już mówiłam, że karma jest pamiętliwa i wraca — odparła, biorąc do ręki stempel i czerwony wosk.
Podniósł się z wściekłości i pochylając się nad nią, złapał ją za szyję. Patrzyła na niego. W jej oczach widział jedynie kpinę, która objawiała się również w jej uśmiechu.