I
Patrzył na ciało ze wszystkich stron. Zarówno tylko z wierzchu, jak i od środka. Razem ze swoim synem badał każdy milimetr. Młodszy z nich zmarszczył brwi i z niewielką pomocą pęsety wyjął coś z jelita Pris.
— Tato, spójrz — rzekł do ojca, wycierając przedmiot o brązową od niedopranej krwi szmatkę.
Mężczyzna podszedł do niego i wziął z jego rąk rzecz, którą wydobył z ciała kobiety.
— Połknęła to? — spytał, mrużąc oczy, by lepiej się przyjrzeć.
— Prawdopodobnie tak, ale czy nie powinno to być przetrawione przez soki trawienne?
— Raczej powinno — mruknął, przystawiając pod światło ciało obce. — Przyprowadź Phantomhive’a.
II
Krzyczał jej imię, goniąc ją po wszystkich piętrach sierocińca. Zasłaniał swoje prawe oko ręką, gdy starał się odebrać jej swoją opaskę.
— Anna, oddaj to! — wrzasnął.
— A to niby dlaczego? — spytała, trzymając opaskę w górze, nad swoją głową. — Co tam masz takiego, że ją nosisz, hm?
— Nic, po prostu mi to oddaj! — Rzucił się do przodu, lecz Anna go ominęła.
— Czemu ty tego tak potrzebujesz, co?
— Anno. — Usłyszeli głoś Wilsona, który schodził właśnie z pierwszego piętra. — Oddaj mu to.
Spojrzała na chłopaka, mrużąc oczy i marszcząc brwi, po czym westchnęła i podała mu zabraną rzecz. Zawiązał ją i poprawił swoje ubranie, po czym na jego ustach pojawił się szelmowski uśmieszek. Podszedł do Anny i złapał ją w tali, po czym przewiesił przez ramię i pognał po schodach do jej pokoju. Tam położył ją na łóżku i szybko wybiegł, trzymając drzwi, by nie mogła wyjść.
— Ciel, wypuść mnie! — krzyknęła, waląc pięściami w drewno i szarpiąc za klamkę. — Ciel!
— Już nigdy, przenigdy nie zrobisz mi tak głupiego żartu? — spytał i usłyszał jej westchnienie.
— Pomarzyć zawsze możesz. Puść te drzwi!
— Jak ty to powiedziałaś…
— Paniczu. — zza swoich pleców usłyszał głos Sebastiana. Niemal odskoczył od drzwi. — Cóż to za zmiana?
— Żadna — wybełkotał, a Annie udało się wydostać z pokoju.
Sebastian kiwnął głową z małym, dwuznacznym uśmieszkiem.
— Przyjechał syn sir Grahama — odparł po chwili, a Ciel wraz z Aną zeszli do holu, gdzie stał Cedric Graham.
Był odrobinę zmęczony, odrobinę zmieszany, a może nawet przestraszony. Ciel powiedział, by usiadł, a Sebastian nalał mu do filiżanki herbatę.
— Ojciec kazał mi po pana przyjść, panie Phantomhive. Doświadczyliśmy czegoś dziwnego podczas autopsji pani Witless.
— Czego takiego? — zapytał się.
— Będzie musiał pan to zobaczyć.
III
Weszli do kostnicy, gdzie przebywał ojciec Cedrika. Stał nad ciałem Pris, kontynuując autopsję kobiety. Kiedy ich zauważył, wyprostował się i pozwolił im do siebie podejść. Anna zakryła twarz chustką, widząc otwarte ciało Priscilli i pospiesznie odwróciła wzrok. Graham z metalowej miseczki wyjął pozłacany medalik z literą L. Ciel wziął go od niego i przetarł kciukiem.
— Połknęła to? — spytał, pan Graham pokiwał głową.
— Powinno to być już dawno strawione. Jest z pozłacanej cyny, a kwas solny łatwo ją przeżera. Ale nie to jest najdziwniejsze. Po wyjęciu tego medalika wnętrze ciała zaczęło się szybko rozkładać.
— To widać i czuć — mruknęła Anna.
— Nigdy nie wierzyłem w zjawiska paranormalne. Nawet kiedy chodziło o Skocznego Jacka, to nie wierzyłem w takie bajki. Ale teraz…
— Sądzi pan, że Pris Witless mogła być wiedźmą? — zapytał Sebastian, przyglądając się medalikowi.
— Nie powiedziałbym, ale to, że po wyjęciu medalika nagle jej kostki i nadgarstki były przynajmniej tak pokiereszowane, że można byłoby sądzić, że ktoś uderzał w nie wielkim młotem, a na organach pojawiły się blizny, jakby ktoś je nacinał, jest co najmniej dziwne.
— Była torturowana? — spytała dziewczyna.
— Może pozbyła się jej mafia. Kiedy była pijana, wydała Rivolte’a, dowiedziała się o tym mafia i zaczęli ją torturować — wydedukował Ciel.
— Panie Phantomhive, widział pan kiedyś ciało po torturach, które nie miałoby na sobie ani jednego obrażenia zewnętrznego? — spytał Cedric. — O matko — przeraził się, gdy spojrzał na ciało dawnej pielęgniarki.
Na kostkach oraz nadgarstkach Pris pojawiły się ogromne, bordowo-fioletowe, spuchnięte siniaki, oparzenie, które kształtem przypominało dłoń, zaczęło gnić, a blizny uwypukliły się. Świece zgasły, spowijając kostnicę w absolutnych ciemnościach.
— Tego jeszcze nie grali — mruknął pan Graham.
Wyjął zapałkę i zaczął zapalać po kolei wszystkie świeczki. Kiedy zapalił ostatnią, ciało denatki zaczęło się palić.
— Cedrik, biegnij po wodę! — wrzasnął, a chłopak pobiegł po wiadro.
Kiedy wrócił, oblał zwłoki, które zostały prawie spalone. Wyjęli spalone organy i znaleźli niewielką karteczkę pod wątrobą. Wszystkie oczy zwróciły się na ojca Cedrica, który wyciągnął karteczkę i rozłożył ją. Pokazał ją reszcie. Widniała na niej krótka wiadomość: „Baju, baju, będziesz w raju”*.
IV
Zszedł do krypty niemal natychmiast po powrocie z kostnicy. Wściekły, zrozpaczony, czuł się nawet odrobinę zawiedziony. Boże, był demonem, czemu ta dziewczyna działała na niego w ten sposób? Dlaczego czuł tak wiele ludzkich emocji? Dlatego, że ona również była nadnaturalnym bytem? Przecież anioły też są nadnaturalnymi bytami, a on… nie czuł nic.
Kiedy go zobaczyła, od razu wróciła do książki, prychając pod nosem. On patrzył na nią z zawodem w oczach.
— Dlaczego? Dlaczego ty to robisz? — pytał.
— Chyba nie rozumiem, Sebastianie.
— Dlaczego mordujesz? Dlaczego zmuszasz do samobójstwa? Dlaczego?
— Wydawało mi się, że już sobie to wyjaśniliśmy — Odparła, wstając z piedestału. — Zresztą, czemu obchodzą cię zwykli ludzie? Jesteś demonem, dla ciebie istnienia ludzkie to zwykłe szkodniki. A mnie możesz traktować jako kogoś, kto ich dusze sprowadza prosto do najgłębszych czeluści piekieł, gdzie możesz się nad nimi pastwić, ile tylko chcesz.
Miała rację. Dlaczego obchodzą go ludzie? Czy naprawdę te lata jako lokaj Phantomhive’a zaczęły go uczłowieczać? Zaczął stawać się bezsilny. Uczucia go osłabiały.
— Ja cię tylko proszę, przerwij to wszystko. Albo daj sobie pomóc. Jesteśmy gotowi na to. Ja, Ciel, Anna… Samara. Wszyscy chcemy ci pomóc. Tylko pozwól nam to zrobić.
Z bezsilności upadł na kolana. Co ta kobieta z nim robiła? Był w stanie paść przed nią na kolana, by ją błagać. Patrzył jej błagająco w oczy, śledził rysy jej twarzy. Jej rozchylone usta, gdy chciała coś powiedzieć, lecz nie wiedziała co. Wyglądała na przerażoną i zmieszaną.
Zeszła z piedestału. Jej ręce trzęsły się niemiłosiernie. Oboje nie zauważyli, że cała woda wokół nich zaczęła się skraplać i wirować. Podeszła do niego, patrząc mu w oczy. Ich włosy, ubrania, twarze były mokre od wody, która wokół nich wirowała. Kucnęła przed nim i objęła go ramionami. Jego oczy się rozszerzyły. Dopiero wtedy zauważył, co się wokół nich dzieje.
Schowała twarz w zgięcie jego szyi, łapiąc w pięści surdut. On z kolei schował swoją twarz w jej ramię, owijając ramiona wokół niej. Woda opadła, a wraz z nią kilka łez na surdut Sebastiana.
— Pomóż mi — wyszeptała. — Po prostu mi pomóż.
Baju, baju, będziesz w raju — „Liar, liar, pants on fire”; dziecięca rymowanka mająca na celu zadrwienie z kłamcy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń