poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Rozdział VI „Kopia”

Zalecane podczas czytania

Cicho nuciła sobie pod nosem dla zabicia czasu. Zimne światło, które oświetlało kryptę, padało na jej jasną twarz i długie włosy. Tafla wody, która płynęła jako mały strumyk przez ciemną, kamienną, nierówną posadzkę pełną małych szczelin, wzniesień i pęknięć, załamywała się przez jej półprzezroczyste stopy, które przechodziły przez niego, by poustawiać na kamiennych półkach kryształowe wazony.
Westchnęła i usiadła, mocząc nogi w strumyku. Spojrzała na lustro i zamiast swojej twarzy, zobaczyła małą dziewczynkę. Podobną do niej, jedyną rzeczą, która je różniła, to jej ciemnoniebieskie oczy.
— Samara? — Wstała i wyciągnęła dłoń do dziewczynki. 
Wraz z dotknięciem wody, zniknęła. Wstała i odeszła od strumyka. I wtedy, idąc w stronę biurka, zerknęła kątem oka na gablotę. Stanęła i cofnąwszy się, odwróciła głowę w stronę szkła, w którym dostrzegła dziewczynkę. Znów wyciągała do niej ręce. Dziewczyna zbliżyła się i kiedy dotknęła szkła, jej małej kopii już nie było. Łzy piekły jej oczy i coraz bardziej chciało jej się płakać. Krople wody ze strumyka, ścian, ziemi i basenu zaczęły ją otaczać. W małych wodospadach, które spływały po ścianach, widziała odbicie czarnowłosej osóbki, która znikała, gdy tylko chciała jej dotknąć. Po jej  policzkach zaczęły spływać łzy, a woda tworzyła wir wokół niej. Przyłożyła rękę do czoła, by widzieć trochę więcej, ale wirująca ciecz zmniejszała jej pole widzenia. Krzyczała imię dziewczynki, szukając jej. Odwracała się i skomlała. Opadła na kolana i wywrzeszczała jej imię. Zakryła twarz dłońmi, łkając. Woda opadła. 
— Samaro… — wyłkała, patrząc na podłogę, w której widziała swoje odbicie. — Samaro…

II
— Słyszał panicz wczoraj w nocy jakieś krzyki? — zapytał lokaj, nalewając do filiżanki herbatę. 
— Hm? Jakie krzyki? — Uniósł porcelanę do ust.
— Dziewczyny.
— Wołanie dziewczynki o imieniu Samara? 
Lokaj kiwnął głową, a hrabia spojrzał w bok. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Do środka, z niezwykłym impetem, wpadła Anna. Na jej twarzy gościł szeroki uśmiech, a zielone oczy świeciły w euforii, jakby dowiedziała się, że jej najdroższa przyjaciółka wstała zza grobu. 
— Cielu, Cielu, Cielu, dzisiaj piątek, a wiesz, co to znaczy?
Stanęła przed nim, opierając się o biurko i patrząc mu prosto w oczy.
— Dni wolnych początek? — spytał, odstawiając filiżankę.
— Nie! Zapomniałeś? — pisnęła, a ten spojrzał na nią z uniesioną brwią. — Dzisiaj idziemy do Undertakera, by dowiedzieć się czegoś o Alice!
— Zapomniał panicz o swojej kuzynce? Jak panicz mógł.
— Morda w kubeł — mruknął i wstał z krzesła.
— Pobierasz odzywki od Charliego? — Przekręciła głowę niczym zaciekawiony kot. — Nieistotne. Chodźmy już,  chodźmy! Musimy się czegoś w końcu dowiedzieć!
Anna podeszła do niego i pociągnęła za rękę, biorąc z wieszaka płaszcz. Kamerdyner zaśmiał się i poszedł za nimi. Anna ciągnęła Ciela po schodach, sprawiając, że potykał się co drugi stopień. Kiedy już mieli wyjść z sierocińca, zatrzymał ich Wilson.
— Hej, gdzie się tak spieszycie? — zapytał, podśmiechując się cicho. 
— Do przyjaciela Ciela! Podobno wie coś o Alice — odpowiedziała, zakładając na siebie narzutę. 
— Zajmę się nimi, Wilsonie — odparł Sebastian, stając obok Ciela.
— Mam nadzieję, Sebastianie. Anna potrafi być nieobliczalna, kiedy słyszy o Alice.
— Nieprawda!

III
Powóz przywiózł ich na Baker Street. Przez dłuższą chwilę szukali zakładu Undertakera, ale nie było to zbyt trudne, zważając na fakt, że nad wejściem wisiał ogromny szyld, który już Ciel i Sebastian dobrze znali. Weszli do środka. Tam, na niskim stołku, siedział siwowłosy grabarz. Słyszeli cichy śpiewik, dziewczynki, która stała za mężczyzną i czesała jego włosy. 
— Sebastian, ona wygląda jak Alice — mruknął do lokaja. 
— Ale to nie ona. — Mężczyzna zachichotał i wstał z taboretu. — Witaj, Cielu Phantomhive. 
— Jakie masz informacje? — zapytał, marszcząc brwi.
Znów zachichotał i kazał dziewczynce usiąść. Jej włosy częściowo zakrywały jej twarz, gdy patrzyła na Ciela i Annę. Potem powoli odwróciła wzrok na Sebastiana, który przyglądał jej się z ciekawością.
— Zabierzecie mnie do mamusi? — spytała cicho. 
— Że co? — dopytała Anna. 
Undertaker wciąż cicho chichotał. Wkrótce położył dłonie na barkach dziewczynki podobnej do ośmioletniej Alice.
— To jest wasza informacja — odrzekł. — Twoja kuzynka, hrabio, była matką. A to jej córka, ośmioletnia Samara. 
Anna i Ciel spojrzeli na niego z lekkim szokiem. 
— Alice nigdy nie mówiła, że miała córeczkę — odparła Anna, ledwo bełkocząc. 
— Czy spotkam się z mamusią? — dopytywała dziewczynka. 
— Po to tu przyszli, Samaro. Zdaje się, że ten wysoki pan wie nawet, gdzie jest twoja mamusia — zapewnił ją, patrząc na Sebastiana swoimi zielonymi oczami.
Samara wstała i podeszła do Sebastiana, unosząc głowę, by spojrzeć mu w oczy. 
— Wiesz, gdzie jest mamusia? 
Demon nie wiedział, co powiedzieć. Odchrząknął i pochylił się nad dziewczynką.
— Zdaje mi się, że wiem.


IV
Sebastian otworzył przed Anną, Cielem i Samarą wejście do krypty. Czarnowłosa dziewczynka chwyciła jego rękę, by pomógł jej zejść po śliskich schodach, a Anna trzymała się Ciela, by nie spaść. Słyszeli dźwięk fortepianu i przepiękny śpiew. I piosenkę, która chwytała za serce.

Zawsze będę czekać
I zawsze będę czuwać.
Jesteśmy o jeden oddech od siebie, moja miłości
I będę go wstrzymywać, aż będziemy razem.
Usłysz, jak wołam twe imię…

Kiedy usłyszała stukanie butów o kamień, zaprzestała grania i śpiewania. Odwróciła głowę w stronę schodów, gdzie zobaczyła Sebastiana i trójkę dzieci schodzących po nich. Dziewczynka, którą trzymał lokaj, patrzyła pod nogi, by się nie przewrócić. Ciel i Anna rozglądali się po pomieszczeniu.
Wstała i uśmiechnęła się przez łzy. Samara spojrzała w końcu przed siebie, gdy już zeszła razem z Sebastianem.
— Mama! — krzyknęła i podbiegła do Alice, wpadając w jej ramiona.
— Córeczko — szepnęła, kucając i przytulając ją do siebie.
Spojrzała na Sebastiana i uśmiechnęła się. Potem zerknęła na Ciela i Annę, którzy stali za lokajem. Wstała, a Samara przytuliła się do niej, obejmując ją rękami w pasie. Anna Podbiegła do Alice i również się w nią wtuliła.
— Boże, tak dawno cię nie widziałam — szepnęła nastolatka.
— Ja ciebie też, Ano, ja ciebie też. — Spojrzała na Ciela i wyciągnęła do niego rękę.
Ana stanęła obok niej, a Ciel chwycił jej rękę, a potem przytulił się do niej. Miał ochotę płakać, ale nie chciał wyjść na mazgaja przed Sebastianem.
— Tak mi przykro — wyszeptał. — Nigdy nie chciałem, by coś takiego przytrafiło się właśnie tobie.
Nagle zaczął łkać. Alice położyła dłoń, którą obejmowała Annę, na jego plecach i położyła głowę na czubku jego.
— Wiem, Cielu, chyba nikt tego nie chciał — odparła, głaszcząc jego plecy. — Nie płacz. Przecież jestem tutaj.
— Nie płaczę — mruknął i jeszcze bardziej się do niej przytulił.
— A właśnie, że płaczesz. — Anna zachichotała.
— Cicho bądź. — Przymknął oczy, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech.

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że będzie krótko. Rozdział bardzo ni sie podoba. Coraz więcej się dzieje, nie jest nudno. Cudowny rozdział! Więcej nie napiszę niestety, bo złapałam doła.

    Less

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałam się, że Alice ma córkę, a tu proszę, jednak ją ma. Zaskoczyłaś mnie tym. Czemu Samara ze studni? XDD
      Rozdział jest cudowny. Czekam na kolejny ♥

      Demon <3

      Usuń

Rozdział X „Fałszerstwo”

I Patrzył w Tamizę, oszołomiony faktem, że w swoim życiu spotkał się z taką sytuacją. Osoba, którą chciał manipulować, stoi z nim przy Tam...